- Ja?
- Tak, Ty.
- Tak."
(rozmowa między mną a Angel)
Pospadały wyniki.
Miały wzrosnąć ale...
Lekarka, która nas, czyli Angel badała,
poprosiła o czas na konsultację z lekarzami.
Zmniejszona chemia + zatrzymanie na drugi tydzień jednego z rodzaju
chemii, który najbardziej niszczy pierwszą odporność.
W środę mamy kontrolę.
Planują zmiany w protokole leczenia.
W grudniu kontrolna punkcja.
Dużo to kosztuje.
K a ż d e poruszenie w leczeniu
jest trzęsieniem ziemi w emocjach.
Przy tym ostatnim trzęsieniu odkryłam
COŚ.
:)
Szalonego, może i pokręconego...
odkryłam,
że kiedy obserwuję Angel,
rozmawiam z Nią,
czuję, że jest szczęśliwa.
Przecież - tak przynajmniej mi się wydaje - czuć, kiedy Ktoś jest szczęśliwy?
A jednak...
Jak można nazwać dziecko tak bardzo chore
szczęśliwym ?
Wg. Wikipedii: "odczuwać szczęście oznacza:
- (chwilowe) odczucie bezgranicznej radości, przyjemności, euforii, zadowolenia, upojenia;
- (trwałe) zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem; ocena własnego życia jako udanego, wartościowego, sensownego."
Ile w tej chorej Dziewczynce radości :) Ile w niej zadowolenia z samej siebie, z Ważnych Innych...
A i euforię niejeden raz widziałam w jej oczach i ciele.
Jest wypełniona pogodą ducha, optymizm i mi udziela, gdy brakuje go we mnie.
Może nie jest w stanie ocenić swoje życie,
ale
JA WIEM
że jest wartością i sensem.
Uczy mnie.
Poprzestawać na tym co tu i co teraz.
Cieszyć się, że się Jest.
Jeden z naszych codziennych dialogów:
" - Mamo, Jestem. - mówi Ania
- Tak bardzo cieszę się, że Jesteś; lub - Cudownie, że Jesteś; lub - Czekałam właśnie na Ciebie; - odpowiadam"
Ja też Jestem. Cieszę się, że Jestem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz