Angel ma na ciele dużo blizn.
Po bitwach i wojnach
wychodzi się z ranami.
Ostatnio, pytała mnie o miejsce,
w którym miała założony cewnik -
pomocny przy podawaniu chemii.
W sytuacjach nagłych szybko reaguję.
Zapytałam czy pamięta, że miała rurkę.
Odpowiedziała, że tak.
Pytała później o inne blizny.
Rozmawiałyśmy.
Dziś myślę o swoim naznaczeniu.
Czas chorób nas nie ominął.
Bezobjawowe zapalenie płuc Anulki
zabolało mocno.
Pogorszenie apetytu zdefiniowałam jako reakcja na większą dawkę chemii.
Byłam zła na siebie.
Wtorek przyniósł nam antybiotyki i przerwę w chemii.
Dziś rano nastąpiło pogorszenie.
Zdecydowałam by j e d n a k
pojechać do kliniki, zrobić morfologię, spakować walizkę do szpitala.
Ścisnęło się we mnie serce.
I nawet jedna myśl przeszła s t r a s z l i w a
a jak czegoś nie zauważyłam....
Leki zostały dołożone,
szpital odsunięty.
Ania skwitowała, że żartem było pakować walizkę do szpitala.
NAZNACZONE
Obie.
Nie-samotne w tym naznaczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz