Jest już wieczór
i Angel bezpieczna w domku.
Dziś jest 6 dzień chemii.
Drugi dzień Anulka je, ale tylko raz dziennie.
I...
dziś rano nie mogłyśmy opanować krwawienia z noska.
Wczoraj też krwawiła.
Jest takie prawo,
że prędkość światła przewyższa prędkość dźwięku
o wiele, wiele.
Mam podobne prawo :)
obowiązuje w mojej przestrzeni osobistej.
Prędkość stresu rozchodzi się niewspółmiernie szybciej w moim ciele
niż głowa zacznie myśleć.
Nie zdążyłam nawet pomyśleć, że mam
zadzwonić do Kliniki
a już poczułam,
nerwoból w okolicy serducha
napięcie w rękach (czemu one?)
i oczywiście kark "stanął na równe nogi".
Dlaczego ciało nie przyzwyczaja się do tego natężenia stresu ? ? ?
Na dyżurze była Dobra Doktorka.
CRP już ponad 20, ale ta numeracja nie robi wrażenia,
bałam się o płytki - ale tylko ciut poniżej normy,
to co jest najtrudniejsze - to uszkodzone śluzówki -
i prawdopodobnie dlatego nie może jeść
i zaczęła krwawić.
Mamy receptę na tramal.
I za dwa dni Klinika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz