W czasie ostatniego drżącego ataku
Angel stała przy schodach, na górze.
Złapała się framugi
i wołała...
Hania przybiegła pierwsza,
wzięła ją na ręce i zaniosła do swojego łóżka.
Mocno była przy tym wystraszona.
Przytuliłam obie.
Powiedziałam Dziewczynkom
i sobie,
że Bóg otoczył Anulkę aniołami
i w tym momencie przy schodach
Hania była aniołem :)
Mówiłam, że w każdym z nas jest cząstka aniołów Angel.
I możemy zrobić, tylko to co możemy, na co będziemy miały pozwolenie.
I, że wykonała kawał super roboty anioła !!!
Cudowny Aniołek:) i bardzo dzielny z Hanusi!!!
OdpowiedzUsuńTeraz potrzeba Wam takich wspaniałych Aniołów!Czy to miło zostać takim Aniołem?
OdpowiedzUsuńTakie... namacalne Anioły, które po prostu są. Nie trzeba w nie ślepo wierzyć, bo je widać i można dotknąć. Można się o nie oprzeć, złapać się ich. I trzymać się skrzydeł jednocześnie mocno stojąc na ziemi.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się więc.
Dobrze być namacalną Anielicą :)
OdpowiedzUsuń