Trudno mi dziś dotknąć
ostatnich spraw związanych z Angel.
Po prawie trzymiesięcznym zwolnieniu lekarskim
spróbowałam wrócić do pracy.
Angel w domku,
ostatnie chemię raz w tygodniu
i tak troszkę, troszeczku
poczułam
stabilizację.
Emocje uspokojone
wraca wiara
nie złości zdanie: Będzie dobrze
Pięknie :)
A tu czwartek się zdarzył,
jak co tydzień.
Chemia w szpitalu dziennym
i
wiadomość
w środę mamy zgłosić się w celu przyjęcia na oddział
i pozostania na nie wiadomo jak długo.
Myślę, że w protokole nadszedł czas na 4 dniowy cykl chemii
i chyba tak przez parę tygodni.
Od dwóch tygodni nie można ustalić stabilnego poziomu elektrolitów.
Wczoraj
Angel miała w domku napad drgawkowy
upadła
i rączki i nóżki odmówiły jej posłuszeństwa.
J a k b a r d z o w y s t r a s z y ł a s i ę
Była w kontakcie przez ten czas.
Wczoraj powtórzyło się to jeszcze wieczorem,
dziś, w trakcie tego pisania,
ale już mniejsze.
Kark spiął mi się jak kamień.
Smutne wieści w nowym roku:(
OdpowiedzUsuńPrzytul Aneczkę mocno ode mnie, a Ciebie ja wirtualnie przytulam.
OdpowiedzUsuńMagda, Aniu trzymajcie się, mam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys i doktory coś poradzą na ten problem. Dużo sił!
OdpowiedzUsuńWyglądałam wiadomości od Ciebie. Modlimy się o dobrych i kompetentnych lekarzy dla Ciebie. Ściskam Was obie.:)
OdpowiedzUsuń