Moje ostatnie i najbardziej żywe wspomnienie z chirurgii na Traugutta
...
chyba był maj, na pewno 2008 r.
Myślałam, że już jest dobrze i powoli zaczynaliśmy żyć.
Angel
po dwóch Broviacach
miała założony port
i
nagle
port zakażony gronkowcem
Na Traugutta wylądowałyśmy w trybie najpilniejszym z pilnych
przez 45 min trzymałam ją na siłę,
a zespół 5 pielęgniarek
szukał choć jednej żyły na obu rączkach i nóżkach
która dawała szansę na przeprowadzenie operacji
Nie udało się.
Angel pojechała na blog bez wkucia.
Nie zapomnę jej oczu i krzyku w nich
Gdy wyszłam z pokoju tortur
pękło we mnie życie
u m a r ł o
Wyłam
poczułam, że j u ż m n i e n i e m a
że n i e ż y j ę
że t o k o n i e c
A jutro,
Mikołajki,
karetka po nas ma być o 7.00 rano
Jedziemy na chirurgię na Traugutta
założyć nowe wkucie.
Wczorajszy wenflon nie wytrzymał,
rączka spuchła
następny zakładaliśmy dziś rano
proszę o łaskę,
aby wytrzymał do operacji
czyli jeszcze noc i trochę poranka
Będę pamiętać, że mam oddychać
bo jestem dla
pamiętam każde Twoje słowo, jak mówiłaś o tej sytuacji,
OdpowiedzUsuńbardzo mi przykro
Mi trudno to czytać, a Ty to przeżyłaś. Modlę się o mądre pielęgniarki i lekarzy :)
OdpowiedzUsuńKochane myślę..
OdpowiedzUsuńA czemu te wenflony nie dają rady?
OdpowiedzUsuńJestem z Wami. Jutro operacja, tak?