środa, 11 grudnia 2013

zimowe wieczory


Grudniowo.
Cały rok powoli się zamyka.

Tydzień temu Mikołajki...
Rok temu, Mikołajki spędziłyśmy w dwóch szpitalach,
na Onkologii i Chirurgii.
Port, przez który podawali chemię, przestał działać.
W pilnym trybie Angel trafiła pod skalpel, wyciągnęli port,
założyli Broviaca. Nadal rurka z ciałka Angel wystaje.

Miałyśmy mieć dziś punkcje.
Z powodu wcześniejszego zakończenia protokołu podstawowego,
punkcja jednak będzie za tydzień.
Boję się.
Pomimo, że wiem, że pewnie dobrze będzie...
Szpik będzie czysty.
Ale... choroba resztkowa...
pewnie, też dobrze będzie...

Ostatnio nocowałam z Dziewczynkami u Bliskich.
Zauważyli, że Ania wyraźniej mówi.
Jak zareagowałam?
k r y t y k ą

Zapominam się.
Co ważne jest. Tak naprawdę i głęboko :)

Nie znam osobiście, drugiej TAKIEJ Dziewczynki.
Walczącej najpierw z jedną białaczką, teraz z drugą.
Urodzoną i zostawioną w szpitalu.
Z zespołem D, z wadą serducha.
I jeszcze, jeszcze...

Dzięki pomocy i wsparciu Innych
szukam terapii i umożliwiam Angel uczestnictwo w nich.
Ale także, pamiętam, że
dzieciństwo
jest
wartością
samą
w
sobie.
A nie jedynie przygotowaniem do dorosłego życia.

Moje dziecko jest jeszcze dzieckiem !
Białaczka zabrała jej czas, siły, możliwości.
Nie chcę zabierać Angel tego, co ma.
Nie chcę stawiać jakości ponad funkcje.
Podstawowym przejawem uczestnictwa dzieci jest zabawa, tak jak u dorosłych praca.
I to chcę szanować :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz