sobota, 4 października 2014

rocznica

Za 4 dni minie 2 lata od nawrotu B.
Tylko dwa...
Niemożliwe, że tylko...

Całe wieki temu, przecież...
Tyle się wydarzyło...

Teraz.
Jesteśmy na prostej.
Doceniam brak walki o oddech.
Przecież znam i pamiętam jak walczy dziecko i walczę ja by tylko oddychać.

Wczoraj Angel robiła sobie kolację.
Przygotowałam leczo na które nie miała ochoty,
więc
sama zrobiła sobie kanapki z masłem i serem żółtym,
później na chwilkę do mikrofali - by serek się rozpuścił :)

Kiedy robiła kanapeczki
śpiewała i bujała się bioderkami.
Podśpiewywała, ze zaraz będzie jadła i oglądała baję,
śpiewała coś o Starszych Siostrach i Sąsiadce, z którą się bawią.

Zauważyłam Szczęście.

Zapytałam Angel: Jesteś teraz szczęśliwa?
Odśpiewała mi: TAK.

Przed chwilką przeczytałam moje wpisy z początku nawrotu B.
Przeczuwałam, że diagnoza nawrotu B. to nie jest jeszcze najciemniejszym miejscem.
Wiem I Znam ciemniejsze strony życia.
Było tak czarno, że traciłam nadzieję.
Na następny oddech, następny dzień.

I "nagle", po dwóch latach,
Angel stoi sobie w kuchni, robi dla siebie kanapeczki i śpiewa ze szczęścia.
Przecież to niemożliwe.
Ale jest.

Życie ma nieskończenie wiele możliwych barw.
W moim wydaniu nie jest czarno - białe.
Choć wtedy dużo łatwiej się je ocenia i klasyfikuje...