środa, 26 listopada 2014

dopiero dziś

20 dni później...

Dopiero dziś punktowo potraktowali Anię.
PL
czyli punkcja lędźwiowa z podaniem chemii
i zbadaniem płynu mózgowo - rdzeniowego.
U Angel odbywa się to w znieczuleniu ogólnym,
który dla mnie spełnia funkcję kocyka,
okrywa i chroni.

Miły był lekarz anestezjolog, właściwie to spotykam
na Bujwida samych takich :)
Pojechałyśmy na oddział, który nie odwiedzamy,
oddział na którym leżałyśmy w początkowym, trudnym
i najtrudniejszym stadium choroby.

J e j k u u u u
ile przywitań dziś było
z lekarzami, pielęgniarkami i salowymi.
Miłe jest poznawanie i pozdrawianie
nawet w miejscu takim jak te.

My z Angel
na zewnątrz spokojne,
punkcja jest tematem omówionym przez nas -
z kim, kiedy, jakie jedzonko po,
troszkę żartujemy, śmiejemy się
choć obie jesteśmy w środeczku strunami
napiętymi.

I nie zaprzeczam
bo PUNKCJA
ZNIECZULENIE OGÓLNE
to bardzo trudne sytuacje ŻYCIA


czwartek, 6 listopada 2014

emocjonalnie elastyczna

Cały miesiąc ?
Niemożliwe, że aż tyle i tak szybko czas minął :)

Dobrze jest.
Dziś i wczoraj.
Dobrze jest.

Nadal leczenie,
nadal chemia i codzienne
wieczorne Anulkowe:
"je nie chcę chemii".

Za tydzień czeka nas punkcja z podaniem chemii.
Duży stres.
Pierwszy raz Ania tak mocno i świadomie przeżywa.
Codziennie męczy pytaniami:
czy z Mamą, czy ma nie jeść, czy jutro szpital,
że będzie bolało, że nie lubi - wskazując na miejsce punkcji
...
oj

Mówię, że jeszcze nie dziś i nie jutro, że jeszcze długo...
(a trwa to już od tygodnia, bo co 2 tygodnie jesteśmy w klinice)

Następnym razem
chcę porozmawiać z lekarzem,
by przy Ani nie omawiał kolejnych etapów leczenia.

Rośnie ta moja Angel i świadomość jej rośnie.
Ale...
jest dobrze.
Dziękuję. PS. Ostatnio Angel samodzielnie robi nam na kolację sałatkę owocową (banany, jabłka i lody). PYCHA :)