wtorek, 27 stycznia 2015

gips

Czego się obawiałam to przyszło na mnie...
Parafraza zdania z Księgi Hioba.

Tego się obawiałam.
Gipsu na Anulce.
Choć ostatnio już o tym nie myślałam.
Faktem jest, że gips na nóżce jest.

Kiedy pojawił się mocny problem osteoporozy,
po sterydach i chemii,
zaczęłam się bać, że kości są słabe i ...
Później uaktywniłam zdolność szukania dobrego -
i przecież przy zespole Downa - jest wiotkość i ogromna elastyczność,
dzieciaki się zginają, dotykają stópkami nosa więc może, może ...

Nie było mnie przy niej.
Obcy szpital.
Zobaczyłyśmy się dobę po założeniu gipsu.
Oj.

Przez ostatni dłuuugi czas
podziwiałam moją Angel,
za to, że żyje, zostawiając leczenie drugiej białaczki
daleko za sobą.

Inaczej t e r a z to widzę.
Kiedy zobaczyłam i chciałam przytulić,
dotknąć chorą nóżkę, oswoić gips
to ogromny lęk mojej Córci
pozamrażał całą Ją.

Nie, nie, nie,
boli, boli
ja nie chcę, nie chcę
nie można, nie można.

Głosik był tak zaciśnięty...

Jest już lepiej,
wczoraj mogłam już pogłaskać paluszki wychodzące spod gipsu
i nóżkę zaklętą w sztywny opatrunek :)