sobota, 28 lutego 2015

naznaczona

Angel ma na ciele dużo blizn.
Po bitwach i wojnach
wychodzi się z ranami.

Ostatnio, pytała mnie o miejsce,
w którym miała założony cewnik -
pomocny przy podawaniu chemii.

W sytuacjach nagłych szybko reaguję.
Zapytałam czy pamięta, że miała rurkę.
Odpowiedziała, że tak.
Pytała później o inne blizny.
Rozmawiałyśmy.

Dziś myślę o swoim naznaczeniu.

Czas chorób nas nie ominął.
Bezobjawowe zapalenie płuc Anulki
zabolało mocno.
Pogorszenie apetytu zdefiniowałam jako reakcja na większą dawkę chemii.
Byłam zła na siebie.
Wtorek przyniósł nam antybiotyki i przerwę w chemii.
Dziś rano nastąpiło pogorszenie.
Zdecydowałam by j e d n a k
pojechać do kliniki, zrobić morfologię, spakować walizkę do szpitala.

Ścisnęło się we mnie serce.
I nawet jedna myśl przeszła s t r a s z l i w a
a jak czegoś nie zauważyłam....

Leki zostały dołożone,
szpital odsunięty.
Ania skwitowała, że żartem było pakować walizkę do szpitala.

NAZNACZONE
Obie.
Nie-samotne w tym naznaczeniu.

poniedziałek, 16 lutego 2015

3+3 = krótka wieczność

W tamtym tygodniu CBA (Cudowna Babcia Angel)
zawzięła się i znalazła miejsce u chirurga - ortopedy.

Zrobiono zdjęcie, nawet dwa...
i pusto.
Osteoporoza daje znać o sobie,
kość nie odbudowuje się.
Jeszcze 3 tygodnie... razem 6 :(

Bardzo długoooooooooo

Jaka ta nóżka będzie po tym czasie?
Oj.

Anulka miała mieć jutro punkcję z podaniem chemii,
przesuną nam, bo przy znieczuleniu ogólnym,
nawet krótkim i ze złamaną nóżką nie jest bezpiecznie.

Długie to leczenie.
Długie.