wtorek, 24 marca 2015

marcowo

Długi miesiąc,
tak przynajmniej go czuję.

Po ściągnięciu gipsu Andzel dostała bezobjawowego zapalenia płuc,
później wirusowego zapalenia buźki,
oczywiście przerwana została ciągłość chemiczna.

Jest już na tyle dobrze,
że
jutro punkcja.

Pewnie będzie tak jak zwykle.
Ale pomimo tego,
a może w tym przypadku
przewidywalność nie daje mi bezpieczeństwa.

Próbowałam,
mam obrazy tego co i jak,
wjeżdżania windą na "4",
gdzie punkcje robią ze znieczuleniem,
lekkiego zamieszania,
kto z kim robi punkcję,
rozmowy z lekarzem anestezjologiem,
usypiania Ani,
momentu, w którym odlatuje w niebyt
czekania na korytarzu,
w którym czas przedłuża się w nieskończoność
i wyjazdu Ani na łóżku szpitalnym,
czasu czekania na obudzenie
i czasu czekania na wypis,

Boję się.
Wiem, że będzie dobrze, wynik będzie ok,
widzę to po Ani.
Ale i tak ...
Boję się.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz